Rodzaje klawiatur. Klawiatura mechaniczna.


Witam! Jaj! Drugi odcinek tego samego dnia! Znaczy, formalnie, jest już niedziela, ale ja zawsze puki się nie położę do wyrka i nie wstanę kompletnie rano, to dla mnie nawet jak siedzę do 2 nad ranem jeszcze jest ten dzień poprzedni, że go tam nazwę.
Ale oczywiście jak to ja gadam o głupotach, a czeka temat. Temat obszerny, temat, któremu poświęcę mnustwo czasu, bo zwyczajnie inaczej się po prostu nie da. Oczywiście w tej części przybliżę go tylko, lecz to tylko wieżchołek wieżchołka góry lodowej, wsumie czemu lodowej, może ktoś wie? Bo jak dla mnie to może ona być też granitowa, wapienna, lessowa albo i drewniana.
Znowu to robię, odchodzę od tematu! Ehh. Dobra. To czym jest klawiatura mechaniczna?
W skrócie, jest to w brew pozorom najprostrza w budowie klawiatura o dość prostej budowie. Te klawiatury pojawiały się jako pierwsze na rynku. Wyparte następnie przez gumiaki membraniaki powróciły do łask, a ich ceny spadają jak grzyby po deszczu. Znowu dziwne przysłowie, po deszczu to prędzej ślimaki wychodzą, w mojej skromnej opinii.
No ale. Podstawowa zasada działania klawiatury mechanicznej jest taka. Użytkownik wciska sobie przycisk, właściwie nakładkę przycisku, ale części składowe mechanika omuwimy sobie za chwilę. No więc biedny użyszkodnik wciska nakładkę, która naciska na przełącznik. Ten idzie sobie w dół, aż złocony punkt na spodzie górnej części switcha zewrze się z podobnym złotkiem w dolnej części obudowy i pyk, sygnał wysłany.
Zasada jak widać diametralnie inna od membranowej, lecz dość prosta. Poprostu przycisk w najprostrzym modelu wciskamy, on opada, opada, aż dotrze do wyznaczonego złoconego punktu. Wtedy zwierają się oba punkty. Ten z górnej części i dolnej klawisza. Inaczej wytłumaczyć chyba tego nie umiem, może ktoś inny wie jak to ubrać inaczej w słówka?
Teraz troszkę terminologii, której będziemy używać w części wsumie dalszej tego bloga, bo raczej mało co się wyłamie z tego nurtu, wszak optyczne deski z klawiszami mają podobne części składowe.
No więc rozbieramy sobie mechanika, żeby zobaczyć jak tam wszystko wygląda i działa w środku.
Pierwsza rzecz. Obudowa klawiatury składa się z trzech zasadniczych części, chociaż jak ktoś się upsze, to dwie wyeliminuje. Ale nie ma to sensu.
Częściami są. Plate, niejako górna część casea chociaż niedokładnie, jest to element głównie usztywniający całą konstrukcję, ochraniający wnętrzności przed uszkodzeniem, a finalnie pomagający w utrzymaniu switchy w jednej pozycji, Płyta mątarzowa nazywana PCB. Od czego to skrót? Nie pamiętam, ale jak sobie przypomnę to w komentarzu podlinkuję. Na płycie mamy takie smaczki jak kontroler, diodki podświetlenia jeśli jest obecne, slot na kabel albo kabel wbudowany, stabilizatory, które można też osadzić na placie, ale o tym na końcu tej części, oraz inne ciekawe smaczki, powiem w innych częściach więcej!
Zatem jaka jest ostatnia część obudowy? Zgadliście. case.
Oczywiście muwię o obudowie typowej, standardowej, bo różne rzeczy tam jeszcze można umieścić. Po co? Wszystkiego się dowiecie! Tylko lubię trzymać w napięciu.
Zatem case wsumie możnaby wyeliminować, jak ktoś go nie chce, bo case jest be. Tylko po co trzymać czyste pcb na biurku? Kilka sklepówek nawet widziałem w formie czystego pcb tylko z platem, oczywiście i nie wygląda to w mej opini ładnie, ale o gustach się nie dyskutuje.
Idąc wyżej mamy już część właściwą, czyli switche, przełączniki, klawisze, różne określenia. To one pozwalają nam na klikanie, wykonywanie akcji i są takim pośrednikiem między kontrolerem a komputerem, od nich zależy wiele, bardzo wiele.
Rodzajów switchów jest od groma, ale to sobie omuwimy w innej części. Sposobów na ich mocowanie tak samo mamy wiele, też sprawa do omuwienia, na kilka części, bo temat szeroki i długi. Ale tutaj jeszcze wystarczy nam wiedza, że są.
No i pierwsza zmiana, 1 switch ruwna się 1 przycisk, nie tak jak membrana, gdzie jest jedna folia do wszystkiego! Co to oznacza w praktyce? Ano to, że jak nawali 1 przełącznik to klawiatura nie jest do wyrzucenia, jak w przypadku uszkodzenia membrany, powiedzmy rozerwania. Starczy wymienić klawisz albo przemapować w systemie, reszta będzie działać. Chyba, że zrobi się zwarcie. O co mi chodzi? To będzie dzisiejsza ciekawostka.
Na switchach, których budowę też omuwię kiedyś tam, znajduje się ostatnia, typowa część klawiatury mechanicznej, a przyjmijmy, że nasza taka jest. Są to tzw. Keycapy, nakładki. Mają one za zadanie osłaniać górną część przełącznika, nadrukiem wskazywać, jaka to literka, być milsze w dotyku od dość nieprzyjemnych krzyżaków i zapewniać jednak jakiś wygląd.
Capów też jest od groma rodzajów, nawet gumowe widziałem!
No więc szybkie rozbieranie mechanika. Zciągamy keycapy, rozkręcamy śruby od casea, podnosimy płytę, odkładamy na bok, wyciągamy PCB, odkładamy, zostaje case. Dość proste, prawda?
A co jeszcze można dodać do obudowy klawki? Jeśli chcemy ukryć obudowy siwtchów można założyć na płytkę ramę, która będzie poprostu posiadać otworki na keycapy. Chociaż często spotykamy klawiatury trzw floatkey, gdzie switche są gołe i wesołe.
Teraz, zwyczajowo wady i zalety.
Zaletą niewądpliwie jest wytrzymałość. Średnia żywotność mechanika to 50000000 kliknięć na 1 klawisz, dość sporo. Oczywiście nikt nie muwi, że wcześniej czy później klawiatura nie siądzie, ale to taki trochę margines bezpieczeństwa jest, taka średnia.
Każdy klawisz jest niezależny. Oznacza to to, że jeśli kontroler utrzyma, a powinien, to na upartego możemy wcisnąć wszystkie klawiszki klawiatury na raz i powinno to być zarejestrowane, teoretycznie. Słyszycie, pro gejmerzy?
Oczywiście czasem jest tak, czasem inaczej, ale generalnie to działa.
Szybki czas reakcji, często 1 ms na kablu, mechanik jest niewądpliwie szybszy od membrany.
Wykonanie, mechaniki są często metalowe. Czasem górna część casea jest wykonywana z plastiku i na całą długość i szerokość klawiaturki, ale to nie jest częste.
Co raz częściej wypinany kabel! Wielka, wielka zaleta jak dla mnie. Gdy siądzie kabel, zmieniam na inny. Jeśli przenoszę klawiaturę do kolesia, kabel odpinam.
A zgadnijcie, jak się określa kabel do mechanika? Nie zgadniecie. Coil. Czemu? Chodzi tutaj o sposób mątarzu kabli wbudowanych do kontrolera, gdzie stosowany jest swego rodzaju splot. Nazwa się utarła i tak już zostało, a kabelki do mechaników na sprężynce też są, a jakże. Dobre rozwiązanie, bo gdy kabla potrzeba, to wystarczy pociągnąć, a jak nie, to jest kruciutki i kompaktowy.
Wysoka waga, metalowe najczęściej PCB zobowiązuje i średnia waga mechanika oscyluje w granicach 800 1200 g, co ułatwia tylko stabilizację na biurku.
Łatwość wymiany nakładek klawiszy. W mechaniku wszystko jest tak zrobione, że możemy sobie niemal do woli zciągać i nakładać keycapy z klawiszy. Fajne, bo w przypadku np czyszczenia spokojnie można zdjąć klawisze, przetrzeć sprzęt jakąś mikrofibrą i założyć klawisze, a wszystko będzie dobrze.
No dobra. Może troszkę wad teraz?
Wodoodporność dla wybranych. Większość rodzajów przełączników wodoodporna nie jest. Skutek? Zalanie naszej nowej mechanicznej klawiaturki zakończy się raczej śmiercią ostateczną. Są oczywiście switche wodoodporne, ale niezbyt wiele rodzajów. Częściej stosuje się zwyczajne, na wodę podatne.
Jeszcze inni producenci otaczają zwykłe switche gumowymi kapturkami, co czasem pomaga, czasem nie. Ale kanalików w obudowie nie będzie i nie może być.
Głośna praca. Mechanik bez grzebania stuka gożej od Mountbattena. Dodajmy do tego przełączniki blue i mamy fajną kanonadkę. Oczywiście to też zależy od rezonowania casea i płyty, ale raczej cicho nie będzie.
Konieczność częstrzej pielęgnacji. Niestety większość mechaniku działa na designie tzw float key, czyli bez ramy otaczającej przyciski. Skutek? Zabrudzenia łatwiej się dostają, ale z drugiej strony, lepiej też odchodzą. Podobno klawiatura z odsłoniętym środkiem wygląda ładnie. Ja wolę zabudowane przełączniki.
Wsumie to chyba tyle, jak macie jakieś pomysły to komentarze są wasze i tylko wasze!
Terz jak obiecałem słówko o stabilizatorach. Stabilizatory są to takie jakby małe rurki z dziurką w środku, które mątuje się po obu bokach dłuższych klawiszy typu spacja. Sama nakładka zaś ma w tych samych miejscach wystające dzyndzle, które idealnie wchodzą w rurki na płycie. Takie rozwiązanie jest lepsze od drutowania, bo w przypadku wymiany klawisza albo jego wyciągnięcia z innego powodu bezproblemowym będzie jego ponowne osadzenie.
Oczywiście druciarstwo w mechanikach się zdaża, ale w tych najtańszych. Tutaj jest przynajmniej o tyle dobrze, że drut można dość prosto wymienić na stabilizator.
Ostatnia rzecz dziś, ciekawostka. Kiedyś miałem klawiaturę razer blackwidov elite, swoją drogą drutowaną, a kosztowała 600 zł! Dotknąłem raz wilgotnąręką. Nie wiem jak, ale zrobiło to zwarcie w literze q tak, że sama potrafiła zaskakiwać co jakiś czas. Dziwne, bo inne klawisze nie ucierpiały, a niejednokrotnie ludzie dotykają nawet zpoconymi łapami klawiatur i nic się nie dzieje. Może to jednak prawda, że wielcy producenci produkują sprzęt raczej do wyglądania, niż działania?

Ps, jeśli nie podoba wam się styl bloga, jest za luźno czy coś, to możecie mnie zrugać w komentarzach, wytrzymam to! 😀


4 odpowiedzi na “Rodzaje klawiatur. Klawiatura mechaniczna.”

  1. No wsumie coś w tym jest. Swoją drogą zapomniałem chyba o jednej wado zalecie. Mianowicie w mechaniku nie musimy wciskać klawisza do końca, by go zarejestrował komputer. Dla jednego to wada, dla drugiego zaleta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink